1

Ruda Śląska z budżetem na 2020 r.

Blisko 900 mln zł po stronie dochodów oraz wydatków oraz 67 mln zł na inwestycje. Tak prezentuje się budżet Rudy Śląskiej na 2020 r. Przyszłoroczny budżet uwzględnia konsekwencje ustawowych zmian w prawie. W ich efekcie praktycznie na minimalnym poziomie zabezpieczono pieniądze m.in. na sport, zabytki czy kulturę. Z tego też powodu „obcięte” zostały środki na inwestycje, które pierwotnie miały wynieść ponad 150 mln zł.

– Kwoty zapisane w budżecie są imponujące, ale wszystko wygląda dobrze tylko „na papierze”. Tak naprawdę jest to najtrudniejszy budżet od czasów, kiedy zostając prezydentem musiałam zmierzyć się z kryzysem finansowym związanym z zadłużeniem miasta. Choć dzięki trudnym i często niepopularnym decyzjom udało się nam wyciągnąć Rudę Śląską z zapaści finansowej, to teraz stajemy w obliczu kolejnych poważnych trudności, którym nic nie zawiniliśmy. Problemy, z którymi się borykamy, spędzają obecnie sen z powiek większości prezydentom miast, burmistrzom i wójtom w całej Polsce – komentuje prezydent Grażyna Dziedzic.

– Przygotowując projekt budżetu na 2020 r. stanęliśmy przed ogromnym wyzwaniem. To konsekwencja „odgórnych” rozstrzygnięć podjętych na szczeblu rządowym i parlamentarnym – podkreśla prezydent Dziedzic. – Zmiany w prawie spowodowały z jednej strony wielomilionowe obciążenia dla budżetu, a z drugiej znaczące ubytki w dochodach. Z tego powodu musieliśmy zrezygnować z wielu potrzebnych zadań i obniżyć budżet inwestycyjny do 67 mln zł. Poza tym radykalnie ograniczyliśmy wydatki bieżące. Nie było jednak innego wyboru. Omawiałam to z rudzianami podczas jesiennej tury spotkań w dzielnicach. Zaskoczyło mnie wtedy to, z jakim zrozumieniem przyjmują oni naszą sytuację i bardzo za to dziękuję – dodaje.

Jednym ze źródeł problemów finansowych Rudy Śląskiej jest pozbawienie miasta dochodów na poziomie 27 mln zł wskutek zmian w systemie podatkowym. Do tego trzeba doliczyć wzrost wydatków związanych z podwyżkami dla nauczycieli, co kosztować będzie dodatkowych 19 mln zł. Niestety, kwoty tej nie uda się pokryć z otrzymywanej od rządu subwencji oświatowej, która pokryje jedynie 65% wydatków na wynagrodzenia w oświacie. Kolejnym obciążeniem dla budżetu będą wydatki związane z ustawową podwyżką pensji minimalnej od 1 stycznia 2020 r. Będzie to 9 mln zł. – Miasto jest pracodawcą dla ponad 5.700 osób – to pracownicy urzędu miasta, ale także miejskich jednostek organizacyjnych, takich jak instytucje kultury, MOPS, MOSiR, czy publiczne szkoły i przedszkola. W przyszłym roku aż 41 proc. wydatków bieżących będzie przeznaczonych na wynagrodzenia w tej sferze – tłumaczy prezydent Dziedzic.

Przypomnijmy, że władze miasta przygotowując projekt budżetu dokonały cięć w wydatkach bieżących oraz zrezygnowały z realizacji części zadań inwestycyjnych. – W pierwszej kolejności musieliśmy zabezpieczyć wydatki na tzw. obowiązkowe, m.in. na wynagrodzenia, czy zadania związane z realizacją zadań statutowych. Dopiero potem mogliśmy dokonywać cięć i dotyczyło to tylko zadań fakultatywnych, czyli nieobowiązkowych – zastrzega Grażyna Dziedzic. W ten sposób w projekcie budżetu miasta na 2020 r. nie znalazły się środki na dotacje na sport, zabytki, organizację kolonii i półkolonii, czy stypendia naukowe i sportowe. – Na promocję miasta zarezerwowaliśmy jedynie 50 tys. zł i to w większości tylko dlatego, żeby osiedle robotnicze „Ficinus” nie zostało skreślone ze Szlaku Zabytków Techniki – mówi Grażyna Dziedzic.

Podczas sesji budżetowej radni dokonali zmian w przedłożonym przez prezydenta miasta projekcie budżetu miasta poprzez zwiększenie puli środków na dofinansowanie sportu przez tzw. „małe granty” o 300 tys. zł oraz na organizacje pozarządowe o 250 tys. zł. Jednocześnie o te kwoty zmniejszyli wydatki odpowiednio na komputeryzacji urzędu miasta (300 tys. zł) oraz na dotacji do działalności Miejskiego Centrum Kultury (250 tys. zł).

Ogółem przyszłoroczne dochody budżetowe zaplanowane zostały w kwocie 895,7 mln zł, natomiast wydatki na poziomie 871,5 mln zł. Uzyskana w ten sposób nadwyżka w całości przeznaczona zostanie na spłatę wcześniejszych kredytów i pożyczek. Miasto nie będzie też zaciągać nowych zobowiązań, w ten sposób zmniejszy się również ogólne zadłużenie miasta z 247,9 mln zł do 223,7 mln zł. Na inwestycje zapisano ponad 67 mln zł, z czego blisko 30 mln zł pochodzić ma ze środków unijnych. Najwięcej, bo 16 mln zł, przeznaczonych ma być na rewitalizację.

– Kontynuować będziemy rekultywację terenu po koksowni Orzegów, budowę Traktu Rudzkiego oraz rewitalizację podwórek. Ponad 15 mln zł przeznaczyć chcemy na inwestycje związane z energooszczędnością i ograniczaniem niskiej emisji – zapowiada prezydent Grażyna Dziedzic.

14 mln zł mają pochłonąć inwestycje drogowe, m.in.: dokumentacja i wykupy gruntów potrzebne do budowy kolejnego odcinka trasy N-S, odwodnienie ul. Wyzwolenia, czy przebudowa dróg gruntowych. Niespełna 4 mln zł przeznaczonych ma być na realizację zadań w ramach budżetu obywatelskiego. 2 mln zł zabezpieczono na kolejny etap modernizacji hali sportowej w Halembie, a 1 mln zł na modernizację Wielkiego Pieca.

Miasto wciąż będzie dopłacać do zadań rządowych. – Wiele zadań realizowanych siłami samorządu jest tak naprawdę obowiązkiem państwa, które co prawda przekazuje środki, lecz niestety, nie są one wystarczające – uważa skarbnik miasta Ewa Guziel. – Do systemu oświaty w przyszłym roku dopłacimy prawie 114 mln zł. W dalszym ciągu będziemy dokładać też do zadań zleconych, które realizuje Biuro Geodety Miasta, USC, Wydział Spraw Obywatelskich, a także częściowo MOPS. Dla przykładu w tym roku dla miejskiej kasy to obciążenie rzędu 5 mln zł – wylicza.

Uchwała budżetowa przeszła 20 głosami „za”, jedna osoba wstrzymała się od głosu.




Projekt budżetu Rudy Śląskiej na 2020 r. – będą cięcia

89 mln zł mniej na inwestycje oraz cięcia wydatków m.in. na sport, zabytki i kulturę. To najważniejsze konsekwencje dla przyszłorocznych finansów Rudy Śląskiej, które spowodowały ustawowe zmiany w prawie.

Projekt budżetu władze Rudy Śląskiej złożyły w Regionalnej Izbie Obrachunkowej w Katowicach. Do połowy grudnia ma ona teraz czas na zaopiniowanie dokumentu. Potem, pod koniec roku, nad budżetem będą obradować rudzcy radni.

– Przygotowując projekt budżetu miasta na przyszły rok stanęliśmy przed ogromnym wyzwaniem i koniecznością podjęcia wielu trudnych decyzji – podkreśla prezydent Grażyna Dziedzic. – Jeszcze niedawno planowaliśmy, że w 2020 r. zrealizujemy inwestycje na poziomie 156 mln zł, jednak zmiany ustawowe w prawie spowodowały dla miejskiej kasy wielomilionowe obciążenia i ubytki w dochodach. Sytuacja jest wręcz dramatyczna, a co gorsza, nic temu nie zawiniliśmy. Ponosimy konsekwencje „odgórnych” decyzji na szczeblu rządowym i parlamentarnym. Z podobnymi problemami muszą się teraz mierzyć samorządy w całej Polsce. Z tego powodu musieliśmy zrezygnować z wielu potrzebnych zadań i obniżyć budżet inwestycyjny do 67 mln zł. Poza tym radykalnie ograniczyliśmy wydatki bieżące. Nie było jednak innego wyboru. Omawiałam to z rudzianami podczas jesiennej tury spotkań w dzielnicach. Zaskoczyło mnie wtedy to, z jakim zrozumieniem przyjmują oni naszą sytuację i bardzo za to dziękuję – dodaje.

Z podobnymi problemami, co władze Rudy Śląskiej, mierzą się obecnie samorządy w całej Polsce. Największym źródłem problemów są ustawowe zmiany w systemie podatkowym, które wpływają bezpośrednio na zmniejszenie dochodów bieżących. Z tego powodu Rudę Śląską pozbawiono w 2020 r. dochodów na poziomie 27 mln zł. Do tego trzeba doliczyć wzrost wydatków związanych z podwyżkami dla nauczycieli, co kosztować będzie dodatkowych 19 mln zł. Niestety, kwoty tej nie uda się pokryć z otrzymywanej od rządu subwencji oświatowej, która pokryje jedynie 65% wydatków na wynagrodzenia w oświacie.

Kolejna problematyczna sprawa to wzrost wydatków spowodowanych podwyższeniem pensji minimalnej, z wyłączeniem z podstawy dodatku stażowego. To z kolei obciąży budżet dodatkowymi 9 mln zł. – Miasto jest pracodawcą dla ponad 5,7 tys. osób – to pracownicy urzędu miasta, ale także wszystkich miejskich jednostek organizacyjnych, takich jak instytucje kultury, MOPS, MOSiR, czy wszystkie publiczne szkoły i przedszkola. W przyszłym roku, aż 41 proc. wydatków bieżących będzie przeznaczonych na wynagrodzenia w tej sferze – tłumaczy prezydent Dziedzic.

– Wiele zadań realizowanych siłami samorządu jest tak naprawdę obowiązkiem państwa, które co prawda przekazuje środki, lecz niestety, nie są one wystarczające – uważa skarbnik miasta Ewa Guziel. – Do systemu oświaty w przyszłym roku dopłacimy prawie 114 mln zł. W dalszym ciągu będziemy dokładać też do zadań zleconych, które realizuje Biuro Geodety Miasta, USC, Wydział Spraw Obywatelskich, a także częściowo MOPS. Dla przykładu w tym roku dla miejskiej kasy to obciążenie rzędu 5 mln zł – wylicza.

Żeby zbilansować budżet, władze miasta na etapie jego projektowania musiały zwiększyć dochody budżetowe przy jednoczesnym ograniczeniu wydatków. – Przy dochodach mamy ograniczone pole manewru. Ponad 44 proc. dochodów własnych stanowią środki z PIT. Zostają podatki i opłaty lokalne, które stanowią ok 34 proc. dochodów własnych – wskazuje skarbnik miasta. Żeby „załatać dziury” w budżecie władze Rudy Śląskiej, wzorem innych miast, chciały podwyższyć stawki podatku od nieruchomości. Uchwał w tej nie przegłosowała jednak większość Rady Miasta. – W obecnej sytuacji to jedyna możliwość, żeby „podreperować” budżet. Tak się dzieje w całej Polsce. W ostatnim czasie uchwały w sprawie podniesienia podatku od nieruchomości podjęto m.in. w Katowicach, Gliwicach, Świętochłowicach, czy Mikołowie – wymienia skarbnik Guziel.

Jednocześnie rudzcy samorządowcy musieli podjąć trudną decyzję, dotyczącą rezygnacji z niektórych zadań inwestycyjnych i ograniczenia wydatków bieżących. – W pierwszej kolejności musieliśmy zabezpieczyć wydatki na tzw. obowiązkowe, m.in. na wynagrodzenia, czy zadania związane z realizacją zadań statutowych. Dopiero potem mogliśmy dokonywać cięć i dotyczyło to tylko zadań fakultatywnych, czyli nieobowiązkowych – zastrzega Grażyna Dziedzic. W ten sposób w projekcie budżetu miasta na 2020 r. nie ma pieniędzy na dotacje na sport, zabytki, organizację kolonii i półkolonii, czy stypendia naukowe i sportowe. – Na promocję miasta zarezerwowaliśmy jedynie 50 tys. zł i to w większości tylko dlatego, żeby osiedle robotnicze „Ficinus” nie zostało skreślone ze Szlaku Zabytków Techniki – tłumaczy prezydent Dziedzic.

Ogółem przyszłoroczne wydatki budżetowe zaplanowane zostały w kwocie 871,5 mln zł, natomiast dochody na poziomie 895,7 mln zł. Uzyskana w ten sposób nadwyżka w całości przeznaczona zostanie na spłatę wcześniejszych kredytów i pożyczek. Miasto nie będzie też zaciągać nowych zobowiązań, w ten sposób zmniejszy się również ogólne zadłużenie miasta z 247,9 mln zł do 223,7 mln zł. Na inwestycje w projekcie budżetu zapisano ponad 67 mln zł, z czego blisko

30 mln zł pochodzić ma ze środków unijnych. Najwięcej, bo 16 mln zł przeznaczonych ma być na rewitalizację. – Kontynuować będziemy rekultywację terenu po koksowni Orzegów, budowę Traktu Rudzkiego oraz rewitalizację podwórek. Ponad 15 mln zł przeznaczyć chcemy na inwestycje związane z energooszczędnością i ograniczaniem niskiej emisji – zapowiada prezydent Grażyna Dziedzic. 14 mln zł mają pochłonąć inwestycje drogowe, m.in. dokumentacja i wykupy gruntów potrzebne do budowy kolejnego odcinka trasy N-S, odwodnienie ul. Wyzwolenia, czy przebudowa dróg gruntowych. Niespełna 4 mln zł przeznaczonych ma być na realizację zadań w ramach budżetu obywatelskiego. 2 mln zł zabezpieczono na kolejny etap modernizacji hali sportowej w Halembie, a 1 mln zł na modernizację Wielkiego Pieca.

Sesja budżetowa, podczas której Rada Miasta ma obradować nad budżetem, ma się odbyć w grudniu br.

Wykresy pokazujące dane z projektu budżetu Rudy Śląskiej na 2020 rok
Wykresy pokazujące dane z projektu budżetu Rudy Śląskiej na 2020 rok
Wykresy pokazujące dane z projektu budżetu Rudy Śląskiej na 2020 rok
Infografika dotycząca wzrostu wydatków Rudy Śląskiej oraz koniecznych cięć
Infografika dotycząca najważniejszych inwestycji zaplanowanych w budżecie Rudy Śląskiej na 2020 rok



Rudzcy samorządowcy apelują do rządu

Rudzcy radni, na wniosek prezydent Grażyny Dziedzic, wystosowali dziś apel do Rządu w sprawie sytuacji budżetowej Rudy Śląskiej.

Samorządowcy domagają się w nim zapewnienia rekompensaty utraconych dochodów z tytułu zmian w podatkach, a także dostosowania wysokości subwencji oświatowej do rzeczywistych kosztów, jakie miasto ponosi na edukację szkolną i przedszkolną. Chcą też, by rząd pokrywał w 100% wydatki, które obciążają budżet w związku realizacją tzw. zadań zleconych.

W tej sprawie radni nie byli jednak jednomyślni. 8 z nich wstrzymało się od głosu, a jedna osoba była przeciw. Większość z nich to członkowie klubu PiS.

„Nasze położenie staje się wręcz dramatyczne. Dziś, z powodu zmian ustawowych, a także niedoszacowania wysokości subwencji oraz braku rekompensaty pełnych kosztów ponoszonych na realizację zadań zleconych, stoimy w obliczu poważnego – niezawinionego przez samorząd – kryzysu finansowego” – czytamy w apelu wystosowanym do Premiera i Rządu RP.

Jako źródło problemów finansowych władze miasta wskazują zmiany w przepisach prawa. Tylko z powodu zmian w systemie podatkowym Rudę Śląską pozbawiono w 2020 r. dochodów na poziomie 27 mln zł.

– Nie zgadzamy się z tezą, że w ostatnich latach samorządy bogaciły się na wzroście wpływów z podatku PIT. Dynamika wzrostu dochodów z tego podatku jest dla naszego miasta mniejsza niż dynamika wzrostu wydatków – podkreśla wiceprezydent Krzysztof Mejer.

Okazuje się, że w latach 2014 – 2019 dla Rudy Śląskiej wzrost dochodów z PIT to kwota rzędu 63,86 mln zł, a wzrost samych wydatków na wynagrodzenia dla pracowników samorządowych to 71,39 mln zł, w tym 52,67 mln zł na wynagrodzenia w oświacie.

To właśnie zmiany w oświacie są kolejnym powodem pogarszającej się sytuacji finansowej miasta. Pomiędzy 2015 a 2019 r. wydatki miasta na oświatę wzrosły o ponad 46,5 mln zł, przy czym w tym czasie subwencja oświatowa wzrosła jedynie o 21,6 mln zł. Z powodu zbyt małych środków przekazywanych Rudzie Śląskiej przez Rząd do każdej złotówki otrzymanej z subwencji i dotacji oświatowej miasto w tym roku musi ze swojego budżetu dokładać 0,80 zł, czyli w sumie ponad 114 mln zł.

„Otrzymywane z Budżetu Państwa środki pokrywają jedynie 65% wydatków miasta na wynagrodzenia w oświacie. Do samych tylko wynagrodzeń nauczycieli w tym roku z budżetu miasta dopłacone zostanie rekordowe 23,2 mln zł, rok temu była to kwota 14,3 mln zł, a jeszcze w 2016 r. 5,1 mln zł” – wyliczyli w apelu samorządowcy.

Kolejnym czynnikiem, który ciągnie miejskie finanse w dół, jest przekazywanie niewystarczających środków w ramach dotacji na zadania zlecone. – Chodzi tu o działalność Biura Geodety Miasta, USC, Wydziału Spraw Obywatelskich, a także część zadań realizowanych przez MOPS. W ubiegłym roku do tych zadań musieliśmy dopłacić blisko 5,3 mln zł, a w tym roku – tylko do końca września – z budżetu miasta na ten cel wyłożonych zostało już prawie 4,9 mln zł – wskazuje skarbnik miasta Ewa Guziel. Stąd też w apelu, który do rządu skierowały władze Rudy Śląskiej oczekują one skorygowania sposobu kalkulowania środków na dotacje celowe na zadania zlecone.

„Wierzymy, że nasz apel spotka się z szybką i zdecydowaną reakcją Rządu, w którego skład wchodzi wiele osób wywodzących się ze środowisk samorządowych. Wspólnymi siłami musimy zrobić wszystko, by nie zaprzepaścić dobrych efektów 30-letniego wysiłku naszego społeczeństwa w dążeniu do tego, by lokalny samorząd był silną i sprawną jednostką, stanowiącą fundament demokratycznego państwa. Bez dbałości o kondycję JST mówienie o dążeniu do zwiększania udziału obywateli w życiu publicznym oraz budowaniu społeczeństwa demokratycznego i obywatelskiego pozostanie tylko nic nieznaczącym sloganem” – zakończyli apel przedstawiciele rudzkiego samorządu.

Jednym rozwiązaniem trudnej sytuacji samorządu jest zwiększenie dochodów. Dlatego podczas dzisiejszej sesji po raz drugi w okresie dwóch tygodni Rada Miasta głosowała w sprawie uchwał, które zapewniłyby miastu zwiększone wpływy do budżetu. Ponownie nie uzyskały one jednak wymaganej większości.

– Po raz kolejny rudzcy radni z klubów PiS i Koalicji Obywatelskiej nie zgodzili się na podniesienie podatków od nieruchomości oraz opłaty śmieciowej. W tej sytuacji zabraknie nam pieniędzy na zadania obowiązkowe. Czekają nas drastyczne cięcia. Niestety apel o rozsądek pozostał wołaniem na puszczy. Rozumiem, że podwyżki to nic przyjemnego. Rozumiem, że nikt nie chce być autorem złych wieści. Ale takie działanie uważam za skrajnie nieodpowiedzialne. A najbardziej zdumiewa mnie brak dyskusji o tak istotnych dla samorządu sprawach – skomentował dzisiejszą sesję wiceprezydent Krzysztof Mejer.