1

COVID opóźnia uruchomienie autobusowych linii metropolitalnych

Z uwagi na ogłoszone przez rząd obostrzenia, pierwsze autobusowe linie metropolitalne zostaną uruchomione później niż planowano. Nastąpi to nie 5 kwietnia, lecz tydzień po zakończeniu lockdownu. 

Przedstawiciele Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii oraz Zarządu Transportu Metropolitalnego zgodnie podkreślają, że w dobie rozwijającej się trzeciej fali pandemii, wprowadzonych przez rząd obostrzeń i zaleceń dotyczących świadczenia pracy w trybie zdalnym, utrzymanie pierwotnego terminu pierwszego etapu projektu jest nieuzasadnione. – Uruchamianie nowych połączeń, w czasie trudnego do przewidzenia popytu na przewozy, nie jest działaniem właściwym. W związku z tym nie chcemy wdrażać projektu w okresie, kiedy linie nie będą spełniały swoich zadań. Utrzymanie wcześniej zaplanowanego terminu nie jest obecnie uzasadnione ani potrzebami przewozowymi, ani zasadami ekonomii – wskazuje Aleksander Sobota, zastępca dyrektora ds. przewozów w ZTM. – To była trudna decyzja, tym bardziej, że nasi pracownicy oraz przedstawiciele gmin włożyli już bardzo dużo pracy w realizację tego projektu – przyznaje dyrektor Sobota. 

GZM i ZTM na razie nie wskazują precyzyjnego, nowego terminu uruchomienia pierwszych autobusowych linii metropolitalnych. Uzależnione to zostało od rozwoju sytuacji. Zdecydowano jednak, że nowe połączenia powinny ruszyć tydzień po zakończeniu lockdownu. – Takie postawienie sprawy zwiększa naszą elastyczność – dodaje dyrektor Sobota.  

Linie metropolitalne to system 31 linii autobusowych, dzięki którym będzie można łatwiej przemieszczać się między największymi ośrodkami. Pierwsze z nich będą przede wszystkim obsługiwać duże miasta, a co za tym idzie duże potoki pasażerskie. W kolejnym etapie na ulice wyjadą autobusy tych linii, których główną rolą będzie integracja obszarów Metropolii. W ostatnim z etapów uruchomione zostaną te linie, których celem będzie zwiększenie dostępności komunikacyjnej na obszarze GZM.  

System linii metropolitalnych będzie się wpisywał w mechanizm „samodoskonalenia”. Co 6 miesięcy Metropolia będzie dokonywała analizy wykorzystania połączeń z użyciem m.in. nowego systemu liczenia pasażerów. Jest to mechanizm, który pozwala na znacznie lepsze dopasowanie siatki połączeń do potrzeb. W celu dalszego doskonalenia tych połączeń, Metropolia planuje również zbudować narzędzie online z wykorzystaniem geoankiet. Odbędą się również spotkania z mieszkańcami, podczas których przeanalizowane zostaną zgłoszone sugestie dotyczące zmiany funkcjonowania połączeń metropolitalnych.  

Źródło: Zarząd Transportu Metropolitalnego




Wyjaśniamy, dlaczego podwyżka cen biletów to konieczność

Pandemia koronawirusa bardzo mocno uderzyła w transport publiczny. Wprowadzone ograniczenia, konieczność zapewnienia dodatkowych kursów, zwiększenie częstotliwości dezynfekcji, olbrzymi spadek liczby pasażerów, a co za tym idzie – spadek dochodów ze sprzedaży biletów, pogłębiły dziurę finansową. Miasta i gminy, które również są w bardzo trudnej sytuacji, nie będą w stanie pokryć jej w całości. Musimy się tym podzielić – część brakującej kwoty uzupełnią miasta, częściowo będą musieli pasażerowie. Do tematu podchodzimy otwarcie i szczerze chcemy wyjaśnić, dlaczego podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej, to konieczność. Jej wysokość nie jest jeszcze znana. Decyzja zostanie podjęta pod koniec tego roku, kiedy poznamy rzeczywistą stratę. Przypomnijmy, że ceny biletów są utrzymane niemal na niezmienionym poziomie od 7 lat.

Jest trochę lepiej, ale wciąż sprzedajemy prawie połowę biletów mniej niż roku temu

Pandemia koronawirusa spowodowała drastyczny spadek dochodów ze sprzedaży biletów.

W pierwszym okresie, kiedy obowiązywały najbardziej rygorystyczne obostrzenia związane z limitami w komunikacji miejskiej (marzec – maj), odnotowaliśmy około 90-procentowy spadek dochodów z ich sprzedaży. Od czerwca sytuacja zaczęła się nieco poprawiać, ale wciąż nie jest najlepsza, bo mówimy o spadku wynoszącym ok. 30-40 procent.

Do tego dochodzą również inne dodatkowe koszty związane z koniecznością zwiększenia częstotliwości dezynfekcji pojazdów. Do tej pory kosztowało to 2,5 mln zł.

Jeśli nic się nie zmieni, szacowana strata to ok. 40 mln zł

W najczarniejszym scenariuszu szacowaliśmy, że gdyby obostrzenia z pierwszego okresu pandemii zostały utrzymane do końca roku, wówczas strata wyniosłaby ok. 100 mln zł.

Już teraz po pierwszym półroczu zaksięgowana strata wynosi ok. 20 mln zł. 

Jeśli obostrzenia i wpływy z biletów utrzymają się na aktualnym i niezmienionym poziomie, szacujemy, że na koniec roku strata wynieść może nawet 40 mln zł.

W przypadku powrotu do zaostrzonych restrykcji, strata ta będzie jeszcze wzrastać.

Sytuacja miast też jest bardzo zła. Same nie sfinansują tych strat

Stajemy przed bardzo trudną decyzją. Obecna sytuacja miast również nie jest najlepsza i nie będą one w stanie pokryć całej tej różnicy.

Jest to konieczne, by zapewnić funkcjonowanie komunikacji miejskiej. Dlatego tymi kosztami będziemy musieli podzielić się po równo – częściowo zostaną one uzupełnione przez miasta, częściowo będą musiały zostać uzupełnione przez pasażerów.

Nie chcemy, by podwyżka była drastyczna. Dlatego czekamy do końcówki roku

Decyzja o tym, jakiej wysokości będą to podwyżki jeszcze nie zapadły. Czekamy z nią tak naprawdę do ostatniej chwili, bo chcemy zobaczyć, jak sytuacja związana z epidemią będzie się rozwijać – czy limity w komunikacji zostaną zniesione przez rząd, a także ilu pasażerów wróci do transportu publicznego. Dlatego chcemy poczekać z tą decyzją do końca roku, by zobaczyć jaki wynik osiągniemy i ile pieniędzy rzeczywiście będzie brakować.

Czekamy z tą decyzją, ponieważ nie chcemy, żeby to były tak duże podwyżki, jakie wprowadzono w innych polskich aglomeracjach, a wyniosły one czasem kilkadziesiąt procent.

Podwyżki wprowadzono już m.in. w Poznaniu, trwają rozmowy odnośnie ich wysokości w Krakowie.

Bilety ZTM często są tańsze niż w innych aglomeracjach w Polsce

Często słyszymy, że ceny naszych biletów komunikacji miejskiej są już zbyt wysokie, ale gdy porównamy je z innymi aglomeracjami w Polsce, to okaże się, że w naszym ZTM wcale nie jest tak drogo, czasem jest taniej niż w innych miastach.

Dla przykładu: za najdłuższy bilet jednorazowy, który u nas obowiązuje na terenie całej Metropolii do 90 min od momentu skasowania – płacimy 4,4 zł w aplikacji mobilnej lub 5 zł za bilet papierowy. Natomiast w innych, dużych miastach w Polsce kosztuje on prawie dwa razy tyle – nawet 8 zł.

Ceny naszych biletów w zależności od wariantu, który wybiera pasażer, często są jednymi z tańszych w Polsce, a na pewno wpisują się w średnią.

W porównanych przez nas 10 aglomeracjach, średnia cena za bilet 90 min wyniosła ok. 5,32 zł (jeśli przyjmiemy cenę naszego biletu elektronicznego, która wynosi 4,4 zł. Oznacza to, że jest ponad złotówkę tańszy od średniej dla dużych miast w Polsce) albo ok. 5,4 zł (jeśli przyjmiemy cenę biletu papierowego, która u nas wynosi 5 zł).

Ceny biletów niemal bez zmian od 7 lat, a koszty wzrastały. Teraz pandemia pogłębiła tę dziurę

Należy zauważyć, że ceny biletów papierowych pozostawały niemal na niezmienionym poziomie od 2013 roku, gdy okres ich ważności był znacznie krótszy od aktualnie obowiązujących.

Przypomnijmy, że wcześniej pozwalały na przejazd z możliwością przesiadek przez 15, 30 i 60 minut, natomiast od 1 stycznia 2018 roku czasy te wzrosły odpowiednio do 20, 40 i 90 minut.

Podczas zmiany taryfy w marcu tego roku, ceny biletów papierowych wzrosły o 20 groszy, natomiast elektronicznych – kupowanych za pomocą karty ŚKUP lub w aplikacjach mobilnych, zostały niezmienione i są od nich sporo tańsze (bilet na jedno miasto lub ważny przez 20 min kosztuje 3 zł, a papierowy 3,4 zł; na dwa miasta lub ważny przez 40 min – 3,6zł/ 4 zł, a na 3 i więcej miast lub ważny 90 min – 4,4 zł/5 zł)

Na koszty funkcjonowania komunikacji miejskiej ma wpływ wiele dynamicznych czynników, które co roku powodują, że koszty jej utrzymania wzrastają. Chodzi np. o koszty pracy, ceny paliwa, poziom inflacji, ceny energii elektrycznej.

Koszty utrzymania w ostatnich latach wrastały, podczas gdy od 2013 roku ceny biletów pozostały praktycznie na niezmienionym poziomie. Pandemia i kolejne dodatkowe koszty z nią związane, tę dziurę jeszcze mocniej pogłębiły.

Dlatego chcąc pogodzić oczekiwania pasażerów, które związane są z tym, by transport publiczny, pomimo funkcjonujących obostrzeń, działał bez dużych ograniczeń w rozkładzie jazdy, to podwyżka cen biletów jest koniecznością.

Sprzedaż biletów to tylko 1/3 wszystkich kosztów funkcjonowania komunikacji

Musimy pamiętać, że sprzedaż biletów nie finansuje w całości funkcjonowania komunikacji miejskiej. Wpływy z nich to zaledwie 1/3 wszystkich kosztów.

Gdyby chcieć tylko ze sprzedaży utrzymywać transport publiczny, bilety musiałyby być już teraz trzy razy droższe. Ale wówczas byłaby to cena zaporowa i nie do zaakceptowania przez pasażerów.




AKTUALIZACJA: 9 mln zł na walkę z koronawirusem. Zarząd GZM przyjął uchwały

AKTUALIZACJA: Zarząd Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii w poniedziałek (23 marca) przyjął wniosek przewodniczącego Kazimierza Karolczaka o uruchomienie 9 mln zł rezerwy ogólnej, by wesprzeć miasta w walce z epidemią koronawirusa. Ponadto zatwierdzona została zmiana regulaminu funduszu niskiej emisji. Dzięki temu, jeśli zajdzie taka potrzeba, miasta będą mieć otwartą drogę, by to dofinansowanie zwiększyć. W tej chwili ok. 8,5 mln zł w ramach tego funduszu jest jeszcze niewykorzystane, a regulamin pozwala, by przyjęte dotychczas projekty o wartości ok. 80 mln zł, mogły zostać wycofane i zmienione.  

Aby 9 mln zł z rezerwy ogólnej
mogły trafić do miast Górnośląsko-Zagłębiowskiej, konieczne jest zatwierdzenie
tej decyzji przez Zgromadzenie Metropolii.

Dlatego po przyjęciu uchwały przez zarząd GZM, została przekazana prośba do Arkadiusza Chęcińskiego, przewodniczącego Zgromadzenia i prezydenta Sosnowca o pilne zwołanie posiedzenia. Sesja odbędzie się przy zachowaniu wszystkich procedur bezpieczeństwa. Podczas poniedziałkowego Zarządu Metropolii zatwierdzona została również zmiana regulaminu funduszu niskiej emisji.

–  9 mln zł z rezerwy
ogólnej, o których uruchomienie zawnioskowałem, po przyjęciu przez Zgromadzenie
– to pieniądze, które Metropolia na pewno przekaże naszym miejskim szpitalom –
mówi Kazimierz Karolczak, przewodniczący zarządu Metropolii.

– Ale nie chcieliśmy się ograniczyć tylko do tej kwoty, bo nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć skali zapotrzebowania. Dlatego postanowiliśmy rozszerzyć fundusz niskiej emisji o zadania związane z ochroną zdrowia i przeciwdziałanie epidemiom. Oznacza to, że jeśli będzie to konieczne, miasta otrzymują możliwość wykorzystania dodatkowych 90 mln zł. Projekty, które w ramach funduszu niskiej emisji zostały przyjęte na poprzedniej sesji Zgromadzenia, będą mogły przez daną gminę zostać wycofane i zmienione na dotację, przeznaczoną na walkę z koronawirusem – wyjaśnia.

Wcześniej pisaliśmy:

Po 3 mln zł wsparcia dla Bytomia i Tychów, gdzie znajdują się miejskie szpitale zakaźne oraz po 1 mln zł dla miast z podregionu katowickiego, gliwickiego i sosnowieckiego. W ten sposób Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia chce wesprzeć miasta w walce z koronawirusem. Zmieni się również regulamin funduszu niskiej emisji, aby miasta mogły przeznaczyć te dotacje także na ochronę zdrowia i walkę z epidemiami. W tej chwili w puli funduszu niskiej emisji jest niewykorzystanych ok. 8,5 mln zł, a przyjęte projekty o wartości ponad 80 mln zł mogą zostać wycofane i zmienione.

Kazimierz Karolczak,
przewodniczący zarządu GZM zwołał na poniedziałek posiedzenie zarządu w tej
sprawie. Podczas niego przedstawi wniosek o uruchomienie 9 mln zł rezerwy
ogólnej, którą dysponuje jako przewodniczący władz GZM, aby wspomóc w ten
sposób miasta Metropolii w walce z pandemią koronawirusa. 

Aby gminy mogły otrzymać 9 mln zł
dotacji, uchwałę w tej sprawie będzie musiało podjąć jeszcze Zgromadzenie GZM.
Niezwłocznie po przyjęciu uchwały z wnioskiem Karolczaka o uruchomienie rezerwy
ogólnej, wniosek o zwołanie sesji zostanie skierowany do Przewodniczącego
Zgromadzenia GZM, Arkadiusza Chęcińskiego – prezydenta Sosnowca.

Ponadto w poniedziałek zarząd GZM
ma również zatwierdzić zmianę regulaminu funduszu niskiej emisji. Zostanie
dopisany do niego podpunkt mówiący o możliwości przekazania miastom dotacji na
ochronę zdrowia związaną z przeciwdziałaniem epidemiom.

Oznacza to, że poszczególne
miasta, które złożyły dotychczas wnioski na realizację projektów o wartości
ponad 80 mln zł, będą mogły je wycofać i zawnioskować o przyznanie
dofinansowania na walkę z epidemią koronawirusa. W puli tegorocznego budżetu
funduszu niskiej emisji jest jeszcze niewykorzystanych ok. 8,5 mln
zł.    

– Pandemia koronawirusa, która
właśnie nas dotyka, to sytuacja bezprecedensowa również dla samorządów – mówi
Karolczak.

– Muszą one mierzyć się z
niespotykanym dotąd wyzwaniem, jakim jest niesienie skutecznej pomocy wszystkim
swoim mieszkańcom oraz pacjentom hospitalizowanym w naszych szpitalach.
Problemy finansowe nie mogą być tutaj żadną przeszkodą. Dlatego też
zdecydowałem o uruchomieniu rezerwy ogólnej, będącej w mojej dyspozycji jako
szefa zarządu, aby wspomóc nasze miasta i gminy w walce z koronawirusem –
podkreśla.




Dyspensa od udziału w niedzielnej Mszy świętej i nabożeństwach

Do 29 marca w kościołach diecezji gliwickiej zostają zawieszone Msze Święta i nabożeństwa z udziałem wiernych. Dekret w tej sprawie wydał biskup Jan Kopiec. Wszyscy wierni przebywający na terenie diecezji gliwickiej otrzymują dyspensę od udziału w niedzielnej Mszy świętej. W archidiecezji katowickiej i diecezji sosnowieckiej w uroczystościach może jednocześnie brać udział maksymalnie 50 osób. Biskupi jednocześnie podkreślają, że dyspensa od uczestnictwa w niedzielnej Liturgii przysługuje wszystkim, którzy czują obawę przed zarażeniem koronawirusem.

Diecezja gliwicka obejmuje miasta Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii: Bytom, Zabrze, Gliwice, Pyskowice, Tarnowskie Góry.

Zgodnie z decyzją biskupa Jana Kopca zostaną odwołane wszystkie planowane Msze święte oraz nabożeństwa (Drogi Krzyżowe, Gorzkie żale). Zawieszone zostają również rekolekcje i misje parafialne, a także wyjazdy formacyjne.

W kościołach, znajdujących się w miastach archidiecezji katowickiej oraz diecezji sosnowieckiej wprowadzono ograniczenia do 50 osób, mogących wziąć udział we Mszy świętej lub nabożeństwie. Ponadto to w archidiecezji katowickiej liczba wiernych będzie ograniczone od osób, które są bezpośrednio związane z intencją sprawowanego nabożeństwa.

Biskupi podkreślają, że z dyspensy mogą skorzystać wszystkie osoby, które czują obawę przed zarażeniem.

Jednocześnie zachęcają wiernych do uczestnictwa w Eucharystii za pośrednictwem transmisji telewizyjnych, radiowych, Internetowych.

Podjęte przez biskupów decyzje są efektem wprowadzonego stanu zagrożenia epidemicznego na terenie Polski oraz zwiększonego ryzyka zarażenia koronawirusem.

Więcej informacji:

Zarządzenie abp. Wiktora Skworca, archidiecezja katowicka

Dekret bp. Jana Kopca, diecezja gliwicka

Dekret bp. Grzegorza Kaszaka, diecezja sosnowiecka