image_pdfimage_print
image_pdfimage_print

Czy takie miasto jak Bytom może być ostoją pszczelarstwa? Czy w miejskim klimacie zakładanie pasiek ma sens? Naturalnie! Na pomysł utworzenia miejskiej pasieki wpadła Urszula Mazurowska, która dba, by owadom niczego nie zabrakło. Pasieka mieści się w Szombierkach. Od dawna wiadomo, że zakładanie uli w mieście pomaga ratować populację pszczół, która w ostatniej dekadzie gwałtownie spadła. Przyczyny ginięcia pszczół były znane: skrajne warunki atmosferyczne i środowiskowe, choroby pszczół, błędy pszczelarzy.

Nie każdy wie, że paradoksalnie w miastach pszczele rodziny mogą mieć lepiej niż wsi. Na obszarach wiejskich masowo stosuje się środki ochrony roślin, które są dla pszczół zabójcze. W mieście pszczoły korzystają głównie z miododajnych, kwitnących, niepryskanych drzew, krzewów i kwiatów.  W okolicy uli dosadziliśmy gatunki, które lubią pszczoły
 – mówi Gabriela Kadłubek, ogrodnik z Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów. 
Na nowy dom dla pszczół wybrano niezagospodarowany kawałek zieleni pomiędzy Zespołem Szkół Technicznych  a Halą na Skarpie przy ul. Modrzewskiego  na ogrodzonym terenie po stacji meteorologicznej.
Szombierki mimo dużego zurbanizowania są bardzo zielone. Między blokami nie brakuje przeróżnych roślin. Niedaleko są ogródki działkowe, park oraz cmentarz. Dzięki czemu baza pokarmowa jest i bardziej bogata i zdecydowanie dłużej dostępna, bo od marca do listopada, niż poza miastem – mówi Urszula Mazurowska. Jak zaznacza bytomska pszczelarka, istotne było sąsiedztwo szkoły i aspekt edukacyjny. Pszczoły są na tyle blisko, by pojawiły się w świadomości uczniów pobliskiego Zespołu Szkół Technicznych w Szombierkach i na tyle odległe, by nie stanowiły wzajemnego zagrożenia. W bytomskich ulach zamieszkała zdecydowanie najłagodniejsza rasa pszczół – krainka. Przy czym warto wiedzieć, że pszczoły same z siebie nigdy nie żądlą – mówi Urszula Mazurowska. 
Utrzymanie pasieki wiąże się z szeregiem prac. Sezon rozpoczyna się wczesną wiosną, kiedy dostarczana jest pszczołom woda i pokarm, by wspomóc rozwój rodzin.
 Ule są też dezynfekowane. Przez cały sezon co jakiś czas robimy przeglądy uli kontrolując w ten sposób stan rodziny. Zapobiegamy rójkom, czyli podziałowi i ucieczkom rodzin lub jeśli to nam się nie powiedzie, zbieramy je w okolicy. W zależności od ilości pożytków możemy raz lub kilka razy robić miodobranie. Zajrzeliśmy już do naszych uli, pszczoły w Bytomiu dobrze sobie radzą, zbierają miód – cieszy się Urszula Mazurowska. 
Wkrótce w sąsiedztwie uli dosiane zostaną kolejne gatunki miododajne.

Źródło: UM Bytom