image_pdfimage_print
image_pdfimage_print

– Uważam, że powinniśmy robić swoje i nie schodzić z kursu, który obraliśmy – podkreśla Marcin Bazylak, prezydent miasta.

O przyszłorocznym budżecie miasta, zaplanowanych inwestycjach, staraniach o inwestorów oraz bieżących wydatkach mówi prezydent Dąbrowy Górniczej Marcin Bazylak w rozmowie z Bartoszem Matylewiczem.

– Radni przyjęli zaproponowany przez Pana budżet na 2021 rok. Czuje Pan ulgę?

– Bardziej satysfakcję z solidnie wykonanej pracy, która zyskała uznanie zdecydowanej większości Rady Miejskiej. Cieszę się również ze wszystkich deklaracji współpracy ze strony radnych, bo tylko pracując razem, jesteśmy w stanie przedstawić dobry scenariusz dla Dąbrowy Górniczej.

– Ponad 935 mln zł dochodów i przeszło 905 mln zł po stronie wydatków działa na wyobraźnię.

– Z pewnością są to kwoty, które robią wrażenie, ale pracując nad przygotowaniem budżetu to nie liczby są największym wyzwaniem, a oczekiwania mieszkańców. Są one różne, czasem całkowicie wykraczające poza zadania samorządu, ale to bezpośrednio od nas – prezydenta i radnych – mieszkańcy oczekują, że pomożemy im i rozwiążemy ich problemy. Nie zawsze mamy takie możliwości, ale w budżecie miasta staramy się odpowiedzieć na wszystkie potrzeby.

Mężczyzna w koszuli i marynarce, z założonymi rękami.

– Aż 1/3 wydatków to środki na oświatę…

– Tak, to ponad 261 mln zł, z których płacimy wynagrodzenia nauczycielom i pracownikom oświaty, utrzymujemy i remontujemy budynki szkolne, baseny, zapewniamy uczniom i nauczycielom bezpieczne warunki do nauki i pracy. Oświata to bardzo ważny obszar, ale doszliśmy „do sufitu” – nie jesteśmy w stanie przeznaczać więcej niż 30% z budżetu miasta na rozwój edukacji, chce-my jednak efektywnie je wykorzystywać.

– A co z subwencją? Przecież miasto dostaje środki na oświatę z budżetu państwa.

– Dostaje, ale musimy mieć świadomość, że starczają one na pokrycie nieco ponad połowy ponoszonych przez nas kosztów. Dlatego też nieustannie szuka-my nowych rozwiązań, jak m.in. Centrum Usług Wspólnych. Pomagają nam one podnieść efektywność tych wydatków i dadzą w przyszłości dąbrowskim nauczycielom szanse tworzenia programów edukacyjnych, które poprawią wyniki i efekty ich uczniów.

– Ale to nie rozwiązuje problemu. Jest na niego jakaś recepta?

– Wielokrotnie w gremiach samorządowych mówiło się o tym, że pensje nauczycieli powinny być przypisane do Ministerstwa Edukacji, a wszelkie programy edukacyjne i koszty związane z utrzymaniem infrastruktury były po stronie samorządów. Jestem zwolennikiem tego rozwiązania, bo dałoby ono jasny podział, co ma zapewnić rząd, a co samorząd. Tym bardziej, że wysokość wynagrodzeń nauczycieli wynika z Karty Nauczyciela i uzgodnień zapadających na szczeblu rządowym.

– Niemała kwota przeznaczona jest również na gospodarkę komunalną.

– Kwota niemała, bo i zasobów komunalnych, które utrzymujemy, jest sporo. To wydatki na utrzymanie mieszkań komunalnych i socjalnych, oczyszczanie miasta, dopłaty do wody i wymiany pieców, ochronę powietrza czy utrzymanie zieleni. Przykład? Samo tylko oświetlenie miasta kosztuje nas rocznie 17 mln zł…Wszystko są to zadania, z których bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, a dostrzegamy je dopiero wtedy, kiedy ich zabraknie. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia wiosną, kiedy przyszła epidemia i kiedy wiele zadań, m.in. koszenie traw czy oczyszczanie miasta zostało wstrzymanych lub przesuniętych w czasie. Dopiero wtedy wiele osób dostrzegło, że możliwa jest sytuacja, w której kosze na śmieci nie są opróżniane, a trawa jest wysoka.

– Sporo środków pochłonie też transport publiczny.

– Bo to bardzo ważne i jednocześnie arcytrudne zadanie, które ma charakter regionalny. Jego organizacją zajmuje się Zarząd Transportu Metropolitalnego, a my z budżetu miasta przekazujemy składkę w wysokości ok. 40 mln zł rocznie, aby autobusy i tramwaje zapewniały mieszkańcom możliwość przemieszczania się. Dziś, mimo tak znaczących nakładów, mamy w Dąbrowie do czynienia z wykluczeniem transportowym. Wielokrotnie słyszę od mieszkańców, zwłaszcza terenów oddalonych od śródmieścia, że nie mają oni basenów, ośrodków kultury czy przychodni zdrowia. Mówię z pełną stanowczością – nie jesteśmy w stanie zapewnić tego w każdej dzielnicy. Możemy jednak tak zorganizować transport publiczny, aby przemieszczanie się pomiędzy dzielnicami stało się prostsze i komunikacja publiczna była alternatywą dla wszystkich mieszkańców, a nie tylko młodzieży i seniorów. By jednak było to możliwe konieczne są inwestycje, które realizujemy wspólnie z koleją i spółką Tramwaje Śląskie – budowa centrów przesiadkowych, zintegrowanych przystanków autobusowo-tramwajowych i sieci dróg rowerowych oraz idąca za tym modyfikacja siatki połączeń. To wszystko przełoży się na większą efektywność wy-korzystania środków przekazywanych do ZTM, a tym samym korzyść mieszkańców.

Sześć osób w kamizelkach odblaskowych nad planem budowalnym.

– Skoro jesteśmy przy inwestycjach, miasto wyda na nie blisko 16 procent całego budżetu.

– To środki, które przeznaczamy nie tylko na wspomniane już centra przesiadkowe, ale również modernizację dróg, termomodernizacje przedszkoli, remonty w poszczególnych dzielnicach czy rewitalizację Plant im. Harcmistrza Piotrowskiego jako zadanie wybrane przez mieszkańców w ramach Budżetu Obywatelskiego. Łącznie zakładamy wydatki inwestycyjne na poziomie 142 mln zł. Z pewnością jest to spora kwota, miejmy jednak świadomość, że potrzeb w naszym mieście jest o wiele więcej, a sytuacja związana z trwającą wciąż epidemią negatywnie wpływa na finanse. Dlatego też przyjęliśmy trudną, ale konieczną zasadę, że w pierwszej kolejności realizujemy te zadania, na które mamy zapewnione dodatkowe finansowanie zewnętrzne. Dlatego też, w całej puli inwestycyjnej środki własne to ok. 80 mln zł, a po-nad 62 mln zł pochodzić będzie z dotacji unijnych bądź innych funduszy, do których składamy wnioski o dofinansowanie. Warto przy tym wspomnieć, że wszystkie wydatki inwestycyjne zwiększają majątek naszego miasta i dlatego nie waham się również sięgać po kredyty, które przeznaczamy na inwestycje, a nie bieżące wydatki.

– Dlatego tak ważne jest szukanie nowych źródeł dochodów i pozyskiwanie nowych inwestorów?

– Zdecydowanie, ale jest to proces, który wymaga czasu i wielu przygotowań. Nowi inwestorzy, którzy zabiegają dzisiaj o inwestycje w Tucznawie, nie zainteresowaliby się Dąbrową, gdyby nie wieloletnie nakłady w strefę z poprzednich lat. Dziś wydatki te owocują konkretnymi inwestycjami i środkami, jakie płyną do budżetu miasta. Chciałbym też zaznaczyć, że nie chodzi nam tylko o ściągnięcie dużych podatników do Dąbrowy. Tak naprawdę jest to moment na transformację gospodarczą naszego miasta, aby z ciężkiego przemysłu na którym Dąbrowa wyrosła, pójść w kierunku innowacji i tworzenia miejsc pracy w zakładach nieuciążliwych dla środowiska. Jest to też olbrzymia szansa na rozwój małych i średnich przedsiębiorców w naszym mieście. Pamiętajmy, że żywotu miasta nie liczy się w naszym żywocie – nas już nie będzie, a miasto istnieć będzie dalej jako społeczeństwo oraz infrastruktura, którą dziś tworzymy.

– Jaki więc w Pana odczuciu będzie nadchodzący rok?

– Z pewnością podobnie jak mijający właśnie rok, będzie to czas niepewności, jednak uważam, że powinniśmy robić swoje i nie schodzić z kursu, który obraliśmy. Chciałbym, aby Dąbrowa nadal była obywatelska i żeby przejawiało się to we wszystkich działaniach, jakie prowadzimy. Liczę również, że wszyscy będziemy pamiętali, jak ważny jest wzajemny szacunek, tolerancja i empatia. Samorząd to wspólnota mieszkańców i tylko działając wspólnie, jesteśmy w stanie podnosić jakość i komfort życia w mieście

***
Wywiad ukazał się w grudniowym wydaniu Przeglądu Dąbrowskiego. Cała gazeta do pobrania pod adresem www.dabrowa-gornicza.pl/wp-content/uploads/2020/12/przeglad-dabrowski-12-2020.pdf

Źródło: UM Dąbrowa Górnicza